Zimny pstrąg
Kiedy tylko przepisy na to pozwalają na ziemi łódzkiej od 1stycznia, na wodach świętokrzyskich i częstochowskich (gdzie najwięcej łowię od 1 lutego) dopada mnie choroba ogólnie znana jako kropkoidoza. Objawy: czerwona wysypka na duszy i nieustanna chęć połowienia na dzikiej rzece oraz spotkanie z kropkiem.
Leczenie: jak najszybciej udać się na ryby.·
Pogoda w styczniu, czy lutym raczej nas nie rozpieszcza. Zazwyczaj jest to sroga zima, Lecz jeśli tylko warunki na to pozwalają atakuje swoje rzeczki, w poszukiwaniu tej ciekawej rybki. Marzec też zaliczam do łowienia zimowego, choć pogoda w tym miesiącu jest bardziej kapryśna. Łowiąc w tym miesiącu nigdy nie wiem co mnie czeka. W pochmurny dzień ze słońcem, które w tym miesiącu nieźle przypieka często załapuje się na burze śnieżne.·Zimowy pstrąg jest wymagający, rzadko żeruje i krystalicznie czysta woda daje mu dużą przewagę
Złowienie jednej ryby na wyjazd to często duży sukces. Zazwyczaj wraca się o kiju, ale one w tym okresie nie są najważniejsze. Samo wyrwanie się z domowego ciepełka i spotkanie ze srogą zimową aurą daje niesamowitą frajdę. Piękno przyrody uśpionej pod białą pierzynką i ciekawe motywy stworzone przez lód dają uspokojenie dla duszy.
Często jedyne ślady obecności ludzi zostają po mnie. Zazwyczaj są to tylko tropy zwierząt. Ptaki i wszelkie owady jeszcze w tym okresie śpią. Wędrując po górkach i nizinach często w ostępach leśnych przy bez wiecznej aurze, mam wrażenie, że świat staną w miejscu. Tylko szum rzeki przyśpieszający na jakimś zakręcie, czy kamiennej płani, wyrywa mnie z zadumy, można odlecieć...
Łowiąc w styczniu czy lutym raczej wybieram dni ze słoneczna aurą i temperaturą w okolicach zera. Przy mrozie poniżej 10 stopni łowienie staje się nie przyjemnie. Po dużych opadach śniegu, łowienie też nie mam sensu, bo przeważnie nie ma jak dojechać i jest problem z miejscem aby zostawić auto. Przynęty, jakie używam, to przede wszystkim woblerki. Lubię też łowić na małe gumki i sierściuchy, szczególnie pijawy, skuteczne w tym okresie i wszystkie śluzary, ślajzury. Złowienie rybki na własnoręcznie wykonaną przynętę daje podwójną satysfakcję. Rybki czasem jakieś się łowi, ale zazwyczaj są w słabej kondycji. Te, co zostawimy, przy następnym spotkaniu, dadzą nam nieźle popalić.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.